czwartek, 18 czerwca 2015

Prolog

-Avado! - zawołał męski głos. Do  czarnego pokoju wkroczył wysoki i blady mężczyzna. "Ubrany" w szkarłatne oczy i kruczoczarne włosy.
-Tak, proszę pana? - zapytała niska dziewczynka. W jej oczach delikatnie falowały kolory - niebieski z fioletowym. Biała skóra, była przybrana o rumieńce, który wpływały na twarz Avady za każdym razem, gdy rozmawiała z byłym Czarnym Panem.
-Nie mów tak do mnie! - warknął, ale zaraz potem dodał łagodniejszym tonem - Mów do mnie, Tom, albo Marvolo. Mam dla ciebie niespodziankę. - uśmiechnął się przyjaźnie. Podał jej list.
-To list od wujka Harry'ego? - zapytała i przyjęła list w drobne rączki. Otworzyła list i przeczytała. Z każdym przeczytanym słowem jej oczy zmieniały barwę na bardziej złotą. Kiedy przeczyta list z jej gardła wypadł pisk szczęścia. Białowłosa zaczęła biegać w kółko po dużej sypialni. Jej długi warkocz obijał się o różne rzeczy. 
-Kiedy pójdziemy na Pokątną? - pytała skacząc w miejscu.
-W sierpniu. - zapewnił Tom.
-Dziękuję. - powiedziała i pierwszy raz przytuliła starszego czarodzieja. Marvolo uśmiechnął się mentalnie i pogłaskał Avade po głowie.

***


-Crucio! Kochanie! - zawołał Remus ochrypłym tonem. Był trochę zmęczony po pełni, ale nie chciał pokazywać tego córce.
-Tak, tatusiu? - spytała wstając z drewnianej podłogi. Odłożyła kartki i kredki na biurko. Wilkołak był dumny, że jego córka zawsze po sobie sprzątała. Podał jej list bez słowa. Dziewczynka szybko otworzyła kopertę i przeczytała zawartość. Uszy ruszyły pochyliły się troszkę ku przodu. Na twarzy wyrósł jej uśmiech.
-Dostałam się! - zaśpiewała rzucając list w powietrze. Podskoczyła i złapała go znowu.
-W sierpniu pójdziemy na Pokątną. Spotkasz tam Toma i Snapę, oczywiście - wraz z jego latoroślą. Tom tez ma córke, ale jej na razie nie spotkasz. - uświadomił ją ojciec.
-Tym Tomem? Tomem Marvolo Riddle? I jego córka! Pewnie ma dużo mocy po takim ojcu, - powiedziała z zaciekawieniem. Remus przejechał po uszkach i uśmiechnął.
-Panna Riddle jest potężna sama w sobie, dodatkowo czar adopcyjny dopełnił swoje. Ale córka Severusa też jest silna. Wszystkie jesteście.- zapewnił ją Remus.
-Ja pewnie jestem najsłabsza! - zapłakała dziewczynka.
-Jesteś bardzo silna kochanie! Można to zobaczyć po tym jak przechodzisz pełnie. Dajesz sobie rade lepiej od mnie! -pochwalił ją ojciec.
-Ha! Wreszcie przyznałeś, że jestem w czymś lepsza! Dawaj 10 galeonów! - posłała mu rozbrajający uśmiech. Ojciec mruknął coś pod nosem i dał jej należną zapłatę. Po czym wyszedł z pomieszczenia.

***

Sectumsempra właśnie wykonywała zadane jej pracę przez swojego ojca.  Eliksiry to coś co kochali obydwaj. Krucha dziewczyna kończyła swój eliksir, kiedy w podskokach do pracowni wpadł ojciec. Panna Snape patrzyła z przerażeniem w oczach jak jej ojciec tańczy z listem dzierżącym w ręku. Severus rzucił na ladę kopertę. Dziewczyna spojrzała niepewnie na byłego profesora i otworzyła  list. Po przeczytaniu na jej twarzy wrósł  uśmiech, a w oczach zatańczyły iskierki szczęścia. Czarne spokojne włosy, nagle przebiegły wszystkie barwy.
-Pan Potter załatwił Ci rok wcześniej. Kończysz 11 lat w październiku, ale Harry Potter to Wybraniec. - jego głos stał się spokojny, a na wzmiankę o Potterze - drwiący. W jego oczach nadal szalały ogniki radości mimo, iż na całej twarzy miał rozciągniętą maskę obojętności.
-To dobrze. - powiedziała cicho Setumsempra i wróciła do tworzenia eliksiru. Snape pochylił się nad córką i pocałował w czoło. Wyszedł zostawiając zszokowaną córkę. Jej ojciec, rzadko pozwalał sobie na czułości.
Teraz każda z młodych dziewczynek uśmiechała się do siebie szeroko. Ich nowa przygoda za niedługo miała się odbyć.

Rozdział nie betowany

1 komentarz:

  1. Uber :3 Nominowałam was do Libster Blog Award :)
    http://drarrynazawsze.blogspot.com/2015/06/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń