niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział 7 - "Spoczywaj w spokoju"

Rozdział 7
"Spoczywaj w spokoju""
Minął tydzień od drastycznego znaleziska w Zakazanym Lesie. Dotychczas nikt oprócz wtajemniczonych nie wiedział kto był sprawcą całej sytuacji. Albus zaczął chodzić mniej zamknięty w sobie, a nawet uśmiechał się do swoich przyjaciół. W tych trudnych chwilach, najwięcej pomocy otrzymał od dobrodusznej Cruciadory oraz zawsze optymistycznej Sectumsempry. Jednak to dzięki tej pierwszej jakoś z tego wyszedł. To zbliżyło ich do siebie. Czasem znikali gdzieś sami na jak to nazywali przyjaciele obojga "randki". Do rzeczy: Po ciężkim i jednocześnie męczącym tygodniu nadszedł czas na równie ciężki weekend. W sobotę miał odbyć się pogrzeb pierworodnego syna wraz z ojcem - Harry'ego i Jamesa Potterów. O poranku cały Hogwart był już na nogach, co zdarzało się raczej rzadko. Uroczystość pożegnania miała odbyć się na hogwardzkich błoniach. Rozpoczęły się przygotowania. Wszystko najbardziej przeżywała grupa przyjaciół.
-Ej, Ava gdzie jest moja kiecka?! - wołała zdyszana porannym bieganiem Sectumsempra
-Skąd mam wiedzieć, mówiłam ci, żebyś rzuciła na swoja szafie zaklęcie to ty stwierdziłaś, że ci się nie chce - odpowiedziała białowłosa
-Dobra, nieważne... Wiem, powinna być w pokoju Teda! - zawołała po czym wybiegła z pokoju Ślizgonki
-Zaczekaj, co twoja kiecka robi u Teda? - zawołała, niestety na próżno Avada.
O dwunastej nauczyciele i uczniowie zebrali się na błoniach, gdzie wszystko było już gotowe. Albus wolał, aby pogrzeb odbył się w małym gronie, ale skoro był to pogrzeb Harry'ego Pottera, oczywiście musiało zjawić się pół świata czarodziejów. Zestresowany mi biegał po zamku nie wiedząc gdzie się podziać. Wreszcie natknął się na Cruciadorę. W towarzystwie przyjaciółki udał się na błonia. W międzyczasie trochę ochłonął. Rose i jej "super zajebista" paczka również byli zmuszeni, by pojawić się na pogrzebie. Pierwszy raz w życiu rudowłosa suka nie zamierzała wyśmiewać się z Albusa i jego przyjaciół. W końcu od dwóch lat podkochiwała się w Jamesie, a jej rodzice to przyjaciele Pottera.
Al wraz ze swoją towarzyszką przybyli w sam raz na rozpoczęcie pogrzebu. Minister Magii wyszedł na środek w celu wygłoszenia mowy:

-Witam wszystkie Czarownice i Czarodziei. Przykro mi, że spotykamy się w tak smutnych okolicznościach... Sam znam ten żal i rozpacz po śmierci kogoś bliskiego. Dlaczego ci dobrzy ludzi muszą odchodzić z naszego świata?! Szczególnie w ten sposób... Albowiem morderstwo to najgorszy, najbardziej nieludzki czyn...

Po kilku godzinach ceremonii, pozostali jedynie bliskie obu Potterom osoby: rodzina, przyjaciele... Po odczytaniu testamentu, z którego wynikło, że Albus otrzymał skrytkę w Gringoccie, Lily pamiątki po swej babce, a Ginny cały majątek wraz z domem, pochód udał się do rodzinnego miasta Harry'ego - Doliny Godryka. Tam miały zostać pochowane ciała na wieczny spoczynek. Tak więc około godz. 17 ludzie zaczęli się rozchodzić. Ginny zaprosiła syna wraz z Crucio do domu na podwieczorek. Młodzi czarodzieje musieli jednak z żalem odmówić, gdyż nawał prac domowych, nauki i obowiązki prefektów wzywały.

Wieczorem:

-O kurwa... -Sectumsempra z wycieńczoną miną weszła do pokoju Teddy'ego i rzuciła się na łóżko. Nie zdziwiła się spotkaniem tam Scorpiusa. Wiedziała, że byli dziś umówieni na wspólne picie, jednak osobiście została zaproszona. Czekali już tylko na Avadę.
-Oj spokojnie. Zdejmuj te szpile, bo wyrzeźbisz dziury w podłodze i nie tylko - odrzekł Scor z żartobliwym uśmieszkiem, odsłaniając swoje nieskazitelnie białe zęby.
-Scor ma rację... Zdejmuj to i odpocznij. Poza tym wiem, ze jesteś wycieńczona... Wszyscy jesteśmy... Po takim dniu... Wyobraź sobie co czuje Alb... - nie dokończył, gdyż w tej samej chwili do pokoju weszła Avada
-Uuu witajcie... Nie przeszkadzam? - zapytała z chytrym uśmieszkiem - Zresztą nieważne. Przyniosłam alkohol na zapomnienie... Stresujący tydzień, ale zaraz się uspokoimy.
-Twój alkohol czyni cuda Ava, nie wiem skąd go masz i czego tam dodajesz, ale jest zajebisty... I nie mam po tym kaca - wykrzyknęła uradowana Secta -No to polej...
Młodzi bawili się do rana. Zrelaksowani i wypoczęci zasnęli około czwartej nad ranem. W tym czasie Albus i Cruciadora zajęli się sobą. Albus w towarzystwie tej dziewczyny poczuł, że da sobie rade z tym wszystkim. Jakoś będzie... I tak zakończył się ten dzień... Może nie pełen przygód, ale na pewno nie zapomną go na długo... Po czymś takim każdy zasługuje na trochę odpoczynku... Ale gwiazdy chciały inaczej... Już niebawem na paczkę przyjaciół czekamy nowe próby, nowe przygody, a nawet nowa znajomość...

😏

sobota, 17 października 2015

Mini spojler

Także ten.
To takie uprzedzenie xD
Alladyn mnie zabije.
planujemy oczywiście kilka tomów i mamy taki taki super pomysł.
Ale trzeba kogoś zabić xd



Także ten.. Kogo zabić?

Almette

czwartek, 1 października 2015

Rozdział 6 - Szokujące wieści.

Rozdział 6

"Szokujące wieści"

-Teddy! - zawołała Sectumsempra rzucając się niebieskowłosemu na szyję. Ten delikatnie ją przytulił.
-Przypominam wam, że my tez tu jesteśmy!-zaskrzeczała Crucio, krzyżując ręce na piersi.
-Jak zwykle zazdrosna... Crucio znajdź sobie chłopaka i tyle. Marco Smith jest w końcu wolny. - zaproponowała Avada.  Crucio odwróciła się do niej gwałtownie.
-Co-o?! Jaja sobie robisz? Ja i Marco? Weź on jest z Ravenclawu...  On jest mądry... Rozumiesz? - Kedavra wybuchła śmiechem.
-Och... Jeśli chcesz to pogadam z Albus...
-NIE! On sam ma się mną zainteresować! -mówiła, a jej uszy drgały w różne strony, a ogon ruszał się niespokojnie.
-Jak chcesz... Dobra na śniadanie czas! -zaśpiewała Ava. Poszli na śniadanie , gdzie Snape z trudem rozstała się ze swoim chłopakiem. Rozeszli się do swoich stołów. Avada usiadła obok Scorpiusa.
-Hej Scorp... Gdzie Al? -spytała po nałożeniu sobie na talerz tosta z czekoladą.
-Ponoć źle się czuję. A co? -zapytał i wyjrzał znad Proroka.
-Crucio. - to słowo wystarczyło. Kiwnął głową i wrócił do Proroka. Avada dokończyła jeść. Wtem nadleciała Sowia Poczta. Była przyzwyczajona do listów, bo dostawała w każdą sobotę od Toma. Scorpius też dostał list. Przeczytali.
-Coooo!?! -zawołali oboje przerażeni.
 Droga Avado. Mam nadzieje, że nic nie jesz, ani nie pijesz. Mam dla ciebie dosyć ważną wiadomość, która zmieni twoje życie. Mimo, że ja jestem czarodziejem półkrwi to ty jesteś adoptowana... Tak, to wiem..  W twoich żyłach płynie czysta krew i musimy o nią zadbać. Rozmawiałem z czystko krwistymi rodami i znalazłem dla ciebie odpowiedniego. Pan Scorpius Malfoy zostanie od jutra twoim narzeczonym.  Jego ojciec był bardzo zadowolony tą wiadomością i zgadza się na zaślubiny, które odbędą się po ukończeniu roku. Mam nadzieje, że dogadasz się ze Scorpiusem. Rozmawiałem z Rebeusem Hagridem i Luną Lovegood, zgodzili się oni przydzielić wam osobny pokój małżeński... Bla bla bla... Dalej bełkot o tym jak się czuję i że mam spędzić z tobą ferie... Ale co? Kurwa ,dlaczego? - zapytała z żalem Avada.
-To samo... I ogólnie mamy dla pozorów zachowywać się jak małżeństwo. - zasłonił oczy ręką. Avada natomiast ukryła twarz w dłoniach. Scorpius usłyszał ciche szlochanie. -Ava... Szsz...-pogłaskał ja po głowie. -Uważaj , bo teraz przedstawienie. W końcu pozory. -powiedział i przytulił ją. - No już nie płacz, kochanie. - tym zachowaniem cały stół odwrócił się w ich stronę. Zaraz potem plotki w błyskawicznym tępię rozniosły się po Hogwarcie. Avada  zaszlochała głośniej, ale zaraz otarła łzy z oczu. Nagle pojawiła się przy nich vice-dyrektor uśmiechająca się promiennie.
-Zaprowadzę was do waszego nowego pokoju. - powiedziała łagodnie.
***
-To tutaj. Hasło to : Władza i potęga. - powiedziała i poszła nadal uśmiechając się promiennie. Scorpius wyszeptał hasło i wprowadził znowu szlochająca Avadę. Ta od razu walnęła się na dwu osobowe łoże. Rozszlochała się na dobre.
-Ciii... Już, przestań. - uspokajał ją przytulając. Szeptał jej do ucha miłe słowa, a drugą ręką głaskał jej plecy.
TRZASK!
Avada uderzyła go w twarz.
-Ała! Za co?! - zapytał, łapiąc się za piekący policzek. Kedavra popatrzyła na niego wściekle, zakładając ręce na piersi.
-Musiałam się wyładować. - powiedziała. Chwila ciszy.
-Mogę Cię przytulić? -zapytał. Dziewczyna posłała mu swe najzimniejsze spojrzenie, którego nauczyła się od Toma.
-Czy ty składasz mi niemoralne propozycje?! - krzyknęła i wybiegła do łazienki. Chłopak spojrzał szokowany na drzwi.
-Ja jebie... -westchnął i rzucił się na łóżko. Pokój był nawet ładny. Cały zielony. Łoże miało zielony baldachim z srebrnym szlaczkiem. Meble z ciemnego drewna idealnie wpasowały się w mroczny wystrój pokoju. Delikatne ozdoby na ścianach. Półka blisko biurek była zapełniona książkami. Kufry stało koło łóżek i czekały na rozpakowanie. "Później to zrobię "- pomyślał. Przypominały mu się czasy, kiedy dopiero co zaczął naukę w Hogwarcie.


***

-SLYTHERIN! - krzyknęła Tiara. Nie było to dla mnie zaskoczenia, wszyscy Malfoy'owie trafiają do Slytherinu.  Usiadłem blisko prefekta. Dziewczyna przywitała się ze mną uśmiechając się wesoło.
-Witaj! Scorpius Malfoy ,tak? Nie dziwie się , że Slytherin. - jej uśmiech się powiększył - Ja jestem Kławidja Zukov. -powiedziała z rosyjskim akcentem. Potem obróciła się w stronę stołu nauczycieli.
-Teraz panna Kedavra, Avada. - wiele osób z powyżej czwartego rocznik krzyknęło cicho. Na stołku usiadła blada dziewczyna. Warkocz z białych włosy, leżał już na podłodze. Luna Lovegood założyła na jej głowę Tiarę Przydziału . Po kilkudziesięciu sekundach magiczny artefakt krzyknął. 
-GRYFFI...Nie...Raven...SLYHERIN! - pewnie dziewczyna jest niezwykła.  Zeszła ze stołka i skocznym krokien poszła do naszego stołu. Usiadła koło mnie. Prefekt znowu się przedstawiła.
-Cześć. -zwróciła się do mnie białowłosa. - Jestem Kedavra. Avada Kedavra. -uśmiech.
-Hej jestem Scorpius Malfoy . -uścisnąłem jej rękę.
-Jestem pewna, że  się zaprzyjaźnimy - powiedziała nadal się uśmiechając.

***

Po godzinie białowłosa wyszła z parującej łazienki. Ubrana w atłasową zieloną pidżamę.  Scropius spokojnie spał na łóżku. Na ICH dwu osobowym łóżku. Dziewczyna miała ochotę zepchnąć go z łóżka. Usiadła obok niego. "Znamy się już długo..." - pomyślała gładząc jego włosy, zawijając na palcach - " Kocham Cię jako przyjaciela, tak jak Seccie, lub Cru, nie wyobrażam sobie Ciebie jako męża. Wiedziałam, że mnie Tom za kogoś wyda, ale nie wiedziałam, że teraz i za Ciebie Scorpi. Już jutro zawrzemy przysięgę wieczystą. Ślub na końcu szkoły będzie tylko na pokaz. Jutro już będziemy małżeństwem. Będziemy potrzebować siebie. Będziemy mogli porozumiewać się myślami. Będziemy mieć wspólna moc. A wiesz co jest najgorsze Scorpi? W ciągu miesiąca musimy skosztować małżeństwa. Będziemy musieli, się ze sobą przespać. Stracę z tobą dziewictwo... Śmieszne. Zawsze mówiłam, że nie stracę go do ukończenia szkoły,  Kiedy skończymy naukę, będę musiała urodzić Ci syna, albo córkę. Zawsze chciałam mieć córkę, ale jeśli będę ją miała to będę musiała znowu rodzić. Dziedzic jest ważny. Sądzę, że nasze dzieci będą piękne. Ty jesteś bardzo przystojny, a ja jestem wilą."-myślała rozmarzona.
-Dobranoc Scorpius. -położyła się koło niego. Nie wiedziała, że Malfoy słyszał jej całe przemyślenie. Młodemu mężczyźnie, aż zrobiło się ciepło na sercu.

***

Następnego dnia w Wielkiej Sali było gwarno i głośno, nie żeby tak zawsze nie było, ale tym razem atmosfera w powietrzu była napięta. Młody Malfoy usiadł z gracją na swoim miejscu. Nałożył sobie tosta z serem. Koło niego siedziała Avada i Albus. Rozejrzał się po sali, próbując ogarnąć czemu wszyscy są tak głośno. Myślał, że to wina James'a Pottera, ale nigdzie go nie było. Spojrzał na Albusa , który nerwowo ściskał gazetę, potem Lily Potter, która cicho płakała. Na samym końcu na Ave, która po przeczytaniu Proroka Codziennego była dziwnie nie spokojna.
-Mogę? - zapytał, wskazując ręką na gazetę. Białowłosa kiwnęła głową i podała mu papier.

CZYŻBY TEN-KTÓREGO IMIENIA NIE WOLNO WYMAWIAĆ POWRÓCIŁ?
Nie od dzisiaj wiadomo, że Harry Potter i jego rodzina to wrogowie nr. 1 dla śmierciożerców.
Wczoraj nasza reporterka Anna Sticks odwiedziła Hogwart, gdzie powitała ją zaniepokojona vice-dyrektorka Luna Lovegood. Każdy wie, że do Zakazanego Lasu nie warto się zapuszczać.
Wczorajsze "znalezisko" tylko potwierdza się regułę.
"Byłam wczoraj dokarmiać testrale, ale zobaczyłam coś na polanie, co mnie bardzo zaniepokoiło" - mówi pani Lovegood. "To było straszne, to... To były zwłoki! ".
Tak proszę państwa. Zastępca dyrektora się nie myli. 
Ale kogo to były zwłoki? 
Na polanie znaleziono ciała Harry'ego i Jamesa Pottera! 
Ojciec i syn zostali brutalnie zamordowani, a na ich ciałach był krwawy napis.
"Wróciłem" to było napisane na James'ie Potterze natomiast na Harrym Potterze widniał napis: "Nikt was już nie uratuje." 
Czyżby Czarny Pan powrócił? A może to tylko śmierciożercy? Na te pytania dostaniemy odpowiedź wkrótce. 

___________________________________________
Tak! Do tego zmierzałam! *tańczy* W końcu ich zabiłam! 
Jestem okrutna :> Nie to, że nie lubię Potterów, tylko ktoś musiał umrzeć,a oni byli idealni.
Miałam pomysł, żeby zabić Ginny (nienawidzę jej),ale nie pykło. T.T 
Dodatkowo rozdział troszku dłuższy niż zawsze. 
Rozdzial (jeszcze) nie betowany.

sobota, 26 września 2015

Znak od Merlina!

Kochani czytelnicy !!!
Jeśli spodobał się wam nasz blog dziękujemy Wam za wszystkie wyświetlenia i komentarze (których i tak nie mamy, ale co tam)... A teraz tak bardziej w temacie... Wybaczcie nam te... Niezliczone nieobecności... Nigdy, prze nigdy nie zawiesimy naszego bloga, ponieważ mamy tysiące pomysłów i w dodatku już niedługo akcja się rozkręci, dlatego czekajcie na nowe rozdziały i trzymajcie kciuki... Ogólnie to mamy nawał lekcji, prac domowych, chociaż nie zamierzamy się użalać, gdyż jeszcze kiedyś będzie tego więcej... Dodatkowo to mogą być ostatnie nasze wspólne dni i zamierzamy spędzić je razem (zła pogoda, więcej zajęć dodatkowych itd.) Z Bunią już prawie wcale nie mamy kontaktu... Także czekajcie, czytajcie i komentujcie...W następnych rozdziałach już powinnyśmy przechodzić powoli do sedna... Jednak na tytułową Bitwę musicie jeszcze odrobinkę poczekać... A na razie wysyłamy gorące uściski wszystkim czytelnikom... 💚💙❤
UWAGA: Ten post jest znakiem od Merlina potwierdzającym, że żyjemy i nadal piszemy coś na tym blogu... MACIE DOWÓD NA ISTNIENIE MAGII...
Całuję, Merlin....
 (A tak serio to tylko Alladyn, ale może się nabierzecie... W końcu Prima Aprilis już za... Ymm... Jakieś 6 miesięcy 😊... Ale to tylko taki szczegół )

Lel tu Almette. Alladynie, żebym ja musiała po tobie poprawiać. Tak, więc... To moja wina, że nie ma rozdziałów! Nie wincie Alladyna, to ja, to ja!  Przepraszam! Poprawię wypowiedź Alladyna. Z Bunią w ogóle nie mamy kontaktu, olała nas i tyle. No cóż. Zabijemy za kare jej postać! Nie, nie, żartowałam. Tak więc następny rozdział jest już w połowie napisany. Ale za niedługo się pojawi. Obiecuję na słowo Harcerza. Ten rozdział co będzie wyjątkowo pisze ja sama. Dlatego jeszcze go nie ma :P Alladyn go nawet nie tykał.
Tak więc całuję, Merlin.

Almette.

poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 5 - Rok Piąty

Rozdział 5
"Rok Piąty"

Piętnastoletnia białowłosa dziewczyna szła szybko po korytarzu. Wzrok każdego mężczyzny był zwrócony w jej stronę. Już jej to nie przeszkadzało tak jak kiedyś. Młoda wila właśnie pędziła na lekcje astronomii. W jej teraz fioletowych, prawie granatowych oczach, płynął strach. Jeśli znowu spóźni się na lekcje to centaur ją wywali. Wpadła do sali zanim nauczyciel zamknął drzwi. Dziś lekcje z Krukonami. Usiadła obok jej pierwszej przyjaciółki Sectumsempry Snape. Mimo, że były z innego Domu, bardzo dobrze się przyjaźniły i znały.
-Panna Kedavra -wypluł nazwisko - dziś zaszczyciła nas przyjściem na czas. - wycedził resztę zdania pan Cauthon. Odwrócił się do tablicy i napisał stronę podręcznika.
-Stary cap. - warknęła cicho obelgę Avada, Koleżanka obok pokręciła dezaprobująco głową i otworzyła podręcznik.
-Dziś korzystamy z podręcznika ponieważ niebo i tak jest zachmurzone, więc nic nie będzie widać.- lekcja się zaczęła. Lekcja dłużyła się, ale w końcu dobiegła końca. Avada wystrzeliła jak z procy na korytarz.
-Stary cap. Wredny, perfidny, ghrr. Widziałaś jak się uwziął na mnie na lekcji! Cały czas się mnie pytał! Niektórych rzeczy nawet się nie uczyliśmy. Jak ty możesz fascynować się tymi... Tymi... Pff tym CZYMŚ... - warczała. Faktycznie niebieskooka miała słabość do centaurów i astronomii.
-Spokojnie, nie odpowiedziałaś na tylko jedno pytanie. - uspakajała ją Krukonka.
-No własnie! To aż 10 punktów! Tom mnie zabiję. Mam być najlepsza, obiecałam mu to. Mam nie tracić żadnych punktów tylko je zyskiwać! Jestem żałosna nie umiałam odpowiedzieć na jedno pytanie! Grrrhh. Jak mogę się tak słabo uczyć!? - krzyczała wściekła. - I co się lampisz?! -warknęła na jakiegoś pierwszorocznego Puchona.
-I co się na dzieciach wyżywasz. Po za tym jesteś druga najlepsza w szkole. Tylko Rose Weasley cię przebija. - pocieszała ja Snape.
-To koniec. Możesz mnie zabić. Ta głupia c**a mnie przebija... Zabij mnie błagam.- jęczała. Położyła się na korytarzu i zaczęła się tarzać. Uczniowie przechodzący obok patrzyli się z politowaniem. Avada często tak miała więc się przyzwyczaili.
-Panna Kedavra lepiej wstanie. Podłoga jest zimna. - powiedział zawsze uśmiechnięty profesor Longbottom. Wymieniona posłusznie wstała. Profesor kiwną głową i odszedł.
-Hej! - krzyknął ktoś i rzucił im się na ramię.
-Crucio przestań. Wolałabym, żeby mój kok nadal się trzymał. - zawarczała. Strzepała niewidzialne pyłki z peleryny.
-Oh, nie udawaj cnotki. I tak wiemy, ze gdybyś chciała każdego byś przeruchała. - odezwał się za nimi znienawidzony głos.
-Zamknij się Łasico! - warknęła Sectumspempra.
-Przymknij się lafiryndo. A ty co wilkołacza dziwko się lampisz! - Rose Weasley była dziś w bojowym nastroju. Jutro miał być mecz quidditcha Slyherin vs. Ravenclaw.
-Odpierdol się suko. - Avada popchnęła ją na ścianę. Rudowłosa zasyczała z bólu. - Ja przynajmniej nie mam szlamowatej matki!
-Haha! Ja przynajmniej mam matkę! -zakpiła trzymając się za bolące miejsce. - Ty nie masz matki i ojca. Nic nie wiadomo o tobie i twojej rodzinie! Może sama jesteś szlamą. Kto Cię adoptował? Nie masz nawet jego nazwiska. Ty i ten twój opiekun szlamy! Ty przybłęda! Jak ten Riddle. On tez był szlamowaty! - warczała. Oczy Kedavry na wieść o Tomie zaiskrzyły się niebezpiecznie czerwienią. Wyciągnęła różdżkę z rękawa i skierowała do szyi Weasley. Wypowiedziała swoje imię.
-Nie rób tego! - zapiszczała Crucio. Ten głos ...

***REKLAMA***
Jako, że większość ludzi nie czyta dopisków na końcu postu lub na początku, to my będziemy je dawać w środku posta. A więc, zapraszamy do komentowania naszego bloga, by zostawić po sobie ślad (ale z nas żebraki). Ogółem to mamy kolejne Liebster Blog Award, ale ono pojawi się kiedy dogadamy się z Bunią.
***KONIEC REKLAMY***

Ten głos obudził Avadę z transu. Jej czerwone ze złości oczy spojrzały w brąz  Rose.
-Silencio. - szepnęła Avada. Przyjaciółki Avady parsknęły śmiechem, który tak bardzo kochała. Zatonęła w wspomnieniach.
Rok czwarty. Avada, Sectumsempra i Cruciadora uciekały przed ceuntaurami.
-Secta mówiłam Ci, że z nimi się nie dogadasz! - udawała oburzoną panna Lupin.. Snape potknęła się o gałąź i upadla. Miała rozdarte kolano.
-Będzie blizna. - skwitowała białowłosa.
-Kolejna do kolekcji! - ucieszyła się poszkodowana. Wybuchły śmiechem...
Rok trzeci. Lekcja Obrony Przed Czarną Magią. Obrona przed Boginem.
-Dobrze, a teraz Sectumsempro jak pojawi się twój Bogin powiedz Riddikulus zaczynaj. - wyjaśnił profesor. Dziewczyna popatrzyła na Bogina. Przemienił się w pająka... Dziewczyna zobaczyła wielką Czarną Wdowę.
-O Merlinie. Na Rowene Ravenclaw... -szepnęła i... zemdlała ze strachu. Oczywiście, upadając zahaczyła łokciem o kant ławki. Avada pobiegła do niej najszybciej jak mogła. Zobaczyła ranę i powiedziała z przekąsem.
-Będzie blizna. - ona i Crucia zaczęły się śmiać.
Rok Drugi. Komnata Tajemnic.
-Otwórz się.-zasyczała panna Kedavra.
-Łał. Nie wiedziałam, że umiesz mówić w języku węży. - zainteresowała się Secta.
-No wiesz Snape, Ava ma dużo ukrytych umiejętności o których my pewnie nie wiemy. - powiedziała grobowym tonem Crucio.
-Pewnie tak, Lupin. - znowu śmiech.
-No już wskakujemy do rury. - zachichotała Avada
-Tak jest kapitanie. - powiedziały chórkiem dziewczyny. Avada popatrzyła na nie jak dwie wariatki, ale potem uśmiechnęła się.
-Nie słyszałam!-
-Tak jest kapitanie! -
-Oooo- zaczęły śpiewać razem. - Kto sraczkowaty pod ściekami ma dom?
Rose Weasley!
Kto grzyby i gówna, bo jest brudna chce gryźć?
Rose Wesley! - znowu śmiech.
-Ale teraz na serio, skaczemy. - skoczyły.
-Ała! - usłyszały Crucio i Avada kiedy była na ziemi. - Mam rozciętą łydkę i nie mogę ruszać ręką. -chlipała. Dziewczynki podeszły do płaczącej.
-Pociesze Cię. Będzie blizna. - znowu mimo płaczu śmiechy...
Rok pierwszy. Eliksiry.
-O nie ! - TRZASK.  Sectumsempra zbiła fiolkę. Zaczęła zbierać szkło i przez przypadek położyła rękę na niewidzialnym kawałku szkła. (wtopił się w tło niczym kameleon). -Ałć! - podniosła szybko krwawiącą rękę.
-Ojej! Choć pójdę z tobą do pielęgniarki. Szły przez korytarz.
-Ty pewnie jesteś Avada Kedavra?
-Och, tak. Mów mi Ava.
-Jestem Sectumsempra Snape. - pokiwała wesoło głową. Były już w skrzydle szpitalnym.
-Powiem Ci kochana, że zostanie na pamiątkę blizna. - powiedziała Avada z uśmiechem patrząc na bandaż . Znowu śmiech.
-Ej Ava zawiesiłaś się. -upomniała ją Crucio.
-Hmm? Oh, przypomniały mi się wszystkie urazy Snape .- zachichotały.
-Śmiejecie się z cudzego nieszczęścia!? -udawała oburzona Sectumsempra.
-Już cichaj. Idziemy na błonia. - i wyszły.
-Uwielbiam błonia jesie...Ał... - powiedziała zrezygnowana kiedy potknęła się o kamień i upadła.
-Rozcięłaś sobie kostkę. - zauważyła Crucio.
-Będzie... - zaczęła Ava , ale nie skończyła.
-ZAMKNIJ SIĘ KEDAVRA! -krzyknęła.
-I tak będzie blizna. - skwitowała niewzruszona Avada.
-Kurwa Ava zabiję Cię. -warknęła.
-Ok- znowu śmiech.

***
A więc tak prezentuje się piąty rozdział.
Rozdział betowany

środa, 8 lipca 2015

Rozdział 4 - Tiara przydziału

Rozdział 4
"Tiara przydziału"


Kiedy ekspres Londyn-Hogwart zatrzymał się na stacji w Hogsmeade, z wagonów niemal "wyleciały" tłumy roześmianych i podekscytowanych uczniów. Luna, która została zastępcą dyrektora w Hogwarcie zawołała pierwszorocznych:
- Pierwszoroczni do mnie, no szybciej. Pierwszoroczni, tutaj! - rozlegał się jej głos
Już po 15 minutach na stacji nie było nikogo. Nowi uczniowie udali się za byłą krukonką do łodzi, którymi dopłynęli do zamku. Pozostali uczniowie wsiedli do wozów ciągniętych przez testrale (większości uczniów zdawało się, że wozy jadą same, ponieważ testrale widzi tylko ta osoba, która widziała czyjąś śmierć). Sectumsempra szła w parze wraz z nowo poznaną Cruciadorą, z którą zdążyła się już nieco zaprzyjaźnić.
- Sympatyczna ta Luna prawda? - rzekła w łodzi Crucio do niebieskookiej
- Co mówiłaś?... Ach, tak... Jest miła... Nasi ojcowie uczyli ją w Hogwarcie. - odpowiedziała zamyślona koleżanka
- W jakim była domu? - zapytała po chwili wilkołaczka
- Ravenclaw. Aaaa!!! - wrzasnęła czarnowłosa wpadając do wody
- Hahaha - roześmiała się Crucio po czym podała Semprze rękę - Nic ci nie jest? 
- Nie, nic mi się nie stało. Na przyszłość muszę bardziej uważać. - odpodziedziała panna Snape śmiejąc się
Po chwili uczniowie znaleźli się na brzegu. Koleżanki szły jako pierwsze. Kiedy blondynka zobaczyła przemoczoną do suchej nitki Sectumsemprę zapytała:
-O rety! Wpadłaś do wody? Poczekaj, pomogę ci - rzekła, po czym machnęła swoją różdżką wypowiadając jakieś zaklęcie. Dziewczynka poczuła przyjemne ciepło, które  rozeszło się po jej ciele i po chwili stała zupełnie sucha.
- Jak ci na imię? - zapytała Luna swoim słodkim głosem
- Sectumsempra Snape - odpowiedziała i podała kobiecie swoją drobną dłoń - A to jest Cruciadora Lupin - wskazała na stojącą obok dziewczynkę
- Luna Lovegood, zastępca dyrektora w Hogwarcie. - przedstawiła się odwzajemniając uścisk - Snape i Lupin tak? Ty pewnie jesteś córką naszego Mistrza Eliksirów - tu wskazała na Sectumsemprę - a ty córką Remusa i siostrą Teddy'ego, tak? - wskazała na Cruciadorę
- Tak, to my - odpowiedziały dziewczynki jednocześnie
- Wspaniale, no to ruszamy do zamku. - odpowiedziała, po czym odwróciła się i poprowadziła uczniów w stronę zamku Hogwart. Jej przypadł również zaszczyt wprowadzenia uczniów do Wielkiej Sali. Wszyscy uczniowie po wejściu zaczęli rozglądać się po tym ciekawym miejscu. Najbardziej interesujące było sklepienie. Mogło się zdawać, że sala umiejscowiona jest pod gołym niebem. Dokoła czterech stołów unosiły się świece. Nad piątym stołem - nauczycielskim wisiały herby czterech domów - czerwono-złoty Gryffindor z lwem, zielono-srebrny Slytherin z wężem, niebiesko-brązowy Ravenclaw z orłem i żółto-czarny Hufflepuff z borsukiem, a po środku największy, herb Hogwartu z czterema zwierzętami i literą "H" pośrodku, oraz mottem "Draco Dormiens Nunquam Titillandus" ("Nigdy nie łaskocz śpiącego smoka"). Uczniowie ustawili się przed krzesełkiem z Tiarą umieszczonym tuż przed stołem nauczycielskim. Zastępczyni dyrektoa przemówiła do uczniów:
- Będę teraz czytać po kolei nazwiska i imiona uczniów. Wyczytany uczeń podchodzi, siada na taborecie, a ja nakładam mu na głowę Tiarę Przydziału. Po przydzieleniu do odpowiedniego domu siada przy jego stole. Zaczynajmy! 
I tak zaczęła się ceremonia przydziału. Kobieta odczytywała w kolejności nazwiska uczniów. Nagle:
-Avada Kedavra! - na dźwięk tego nazwiska uczniowie zdziwili się. "To niemożliwe", "To jest najpotężniejsze zaklęcie niewybaczalne", "O, Merlinie". Takie teksty szumiały nad Wielką Salą podczas gdy białowłosa dziewczynka siadała na krzesełku. Nagle Tiara zawołała: "SLYTHERIN". Avada wstała i udała się do stołu Ślizgonów. Tym samym sposobem Cruciadora Lupin została przydzielona do Gryffindoru, a Sectumsempra Snape do Ravenclawu. Obie czarownice obiecały sobie jednak, że będą spotykały się na przerwach, będą wysyłać do siebie sowy, oraz odwiedzać się w dormitoriach. Nagle na półmiskach pojawiły się rozmaite dania. Uczniowie zaczęli nakładać sobie takie potrawy jak udka kurczaka, sok dyniowy do picia itp. Zanim uczniowie udali się do dormitoriów, dyrektor Rubeus Hagrid wygłosił przemowę, w której powiadomił uczniów, że wstęp do Zakazanego Lasu jest całkowicie zabroniony, oraz inne zakazy lub informacje dotyczące głównie pierwszorocznych. 
    Crucio weszła do swojego dormitorium, gdzie czekały na nią jej rzeczy. Dzieliła go z niejaką Alice Twining i Zoe Twining. Obie dziewczynki były blondynkami. Alice posiadała duże, zielone oczy i wąskie, blade usta podobnie jak jej siostra bliźniaczka, chociaż ta druga miała brązowe oczy. Były spokojne i na pierwszy rzut oka miłe. Sectumsempra natomiast miała dzielić pokój z Flawią de Luce i Lily Anderson. Flawia okazała się być naprawdę spoko. Podobnie jak Sempra uwielbiała eliksiry i była w nich naprawdę dobra. Lily natomiast uwielbiała astronomię. Cały wieczór dziewczyny spędziły na wspólnej rozmowie, śmianiu się i obgadywaniu nauczycieli. Avada nie miała współlokatorów. Ślizgoni rzadko ich posiadali. Mogła zatem całymi dniami robić to na co tylko miała ochotę. Na razie zajęła się pisaniem listu do Toma. Napisała w nim jedynie, że przydzielono ją do Slytherinu i ma osobne dormitorium. Marvolo był zadowolony z obu tych informacji. Crucio i Sectumsempra były jednak zbyt pochłonięte poznawaniem współlokatorek, żeby pisać listy do ojców.
    I tak właśnie dla niektórych zakończył się pierwszy dzień w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Niebawem przyjaźń pewnej Gryfonki z Krukonką miała wzbogacić się o wyjątkową wilę ze Slytherinu... Co jeszcze wydarzy się u Sectumsempry, Crucio i Avady? Zostańcie z nami!
   

***

Witajcie!
Oto jest kolejny rozdział. Krótki, ale jest. No właśnie... Jest to już czwarty rozdział przygód Sectumsempry, Avady i Crucio. Niedawno na naszym blogu wybiło 200 wyświetleń. Dziękujemy Wam za to, że wchodzicie na tego bloga i czytacie nasze opowiadanie. Chciałybyśmy jednak, abyście zostawili po sobie jakiś ślad i mamy tu na myśli komentarz. Jeśli wchodzicie na naszego bloga, czytacie te wszystkie posty, to zostawcie komentarz, żebyśmy wiedziały, że faktycznie czytaliście. Nie musicie się rozpisywać, bo to my tu jesteśmy od pisania opowiadań (chociaż dłuższe komentarze też chętnie przeczytamy :) ). Wystarczy, że napiszecie czy się wam podobało, co możemy poprawić, i ogólnie jak oceniacie naszego bloga. Pamiętajcie, że nawet najkrótszy komentarz jest dla nas wsparciem, ponieważ wiemy, że ktoś to czyta. :) Poza tym, jeśli chcecie wiedzieć kiedy pojawią się kolejne rozdziały, śledźcie naszego bloga, gdyż niebawem pojawi się konkretny dzień tygodnia i godzina dodawania rozdziałów. To już chyba na tyle z ogłoszeń. Do zobaczenia, pozdrawiamy :*
 
Rozdział betowany.

piątek, 3 lipca 2015

Rozdział 3 - King's Cross

Rozdział 3
"King's Cross"

Tak, dziś wyruszamy do Hogwartu. Avada obudziła się dziś o wiele wcześniej. Już o 6:00 była na nogach ubrana w szkolne szaty. Biegła po całym dworze i sprawdzała czy wszystko spakowała. Żegnała się również ze śmierciożercami Toma którzy postanowili zostać. Tak, Riddle nadal miał swoich sługusów. W czasie wojny Czarny Pan miał namiętny romans z Złotym Chłopcem. Rozstali się kilka dni przed atakiem rozumiejąc, że ich uczucia są wywołane jedynie ich połączeniem. Voldemort upozorował własną śmierć, by wojna się skończyła. Teraz z Harrym są jedynie dobrymi przyjaciółmi. Wracając do panny Riddle. Gdy wybiła 9:00 ta zeszła pędem na śniadanie.  Przy stole powitała Nagini* i zjadła z prędkością światła. Marvolo przyglądał się z uśmiechem (zasłanianym przez serwetkę, bo jakże by inaczej) młodej dziewczynce. Chrząknął.
-Avado, jak wiesz nie jestem zbytnio lubiany...-zakpił z siebie - Nosząc moje nazwisko było by to podejrzane. Tak więc w Hogwarcie nazywasz się Avada Kedavra.  Twoja historia. Mieszkasz w sierocińcu. Rok temu - 12 sierpnia na wakacjach straciłaś rodziców. W mugolskim hotelu napadło na was dwóch zbirów. Podczas gdy jeden z nich rzucał na ciebie zaklęcie zapomnienia, drugi uśmiercał twoich rodziców. Kiedy ministerstwo wykryło Zaklęcie Niewybaczalne, aurorzy zjawili się natychmiast. Złapali czarodzieji. Kiedy pytali o twoje imię ty w oszołomieniu powtarzałaś jedyne pamiętane słowo" Avada Kedavra. Jakieś pytania? - Avada milczała. Jednak po chwili odezwała się:
-Powiedziałeś po części prawdę. Tylko nie wsponiałeś o dementorach...
-Twój dar musimy ukrywać. - powiedział. W ciszy dokończyli posiłek.
W tym samym czasie w domu rodziny Snape:
    Sectumsempra cała podekscytowana wstała z łóżka i w podskokach podbiegła do szafy. "Co by tu na siebie włożyć" pomyślała i zawołała skrzata domowego Maxa.
- Wiesz, że nie lubię wykorzystywać skrzatów, ale musisz mi pomóc. - rzekła od razu gdy mały zielonkawy stworek z odstającymi spiczastymi uszami i o dużych oczach aportował się z trzaskiem po środku pokoju dziewczynki.
-  Oczywiście panienko. - skrzat skłonił się nisko na co niebieskooka upomniała go - W czym mogę służyć panienko. - dodał tym razem bez ukłonu
- Mógłbyś mi pomóc wybrać ciuchy na dziś. To dla mnie ważny dzień, dziś udaję się pierwszy raz do Hogwartu - ostatnie zdanie powiedziała z szerokim uśmiechem - Chcę, aby kreacja była elegancka, ale niezbyt sztywna i żeby podkreślała moje długie nogi i szczupły brzuch.
- Dla panienki wszystko. Może ta koszula i te spodnie? - wskazał na luźną koszulę w czarno-białą kratę z rękawem do łokcia i długie, bordowe poprzecierane spodnie.
- Idealne! Może nie są zbyt eleganckie, a koszula jest bardzo luźna, ale przecież i tak muszę ubrać swoje szaty, więc co mi szkodzi. Możesz już iść - ostatnie zdanie powiedziała już prosto do skrzata. Kiedy ten zniknął zdjęła swoją czarną jedwabną pidżamę i ubrała doradzone jej ciuchy. Włosy rozpuściła tak, że opadały na jedno ramię. Na stopy założyła czarne baleriny z małą kokardką i zeszła na śniadanie.
    Córka Lupina i Nimfadory jak zwykle na nogach była już od 6 rano. Bez chwili zawachania założyła ciemnoszarą bluzkę "mgiełkę", a na nią swój ulubiony czerwony sweterek. Crucio ogólnie uwielbiała kolor czerwony. Do tego dobrała czarną spódniczkę, cieliste rajstopy i granatowe trampki. Włosy związała w luźnego kucyka. Przyszła pora na... no właśnie... Wilkołaczka posiadała pewną rzecz, która w ogóle nie pasowała do normalnego człowieka... Uszy. Och, tak! Średniej wielkości, pokryte brązową sierścią wilcze uszy. Powstały one w wyniku zmieszania wilkołaka z metamorfomagiem. Teddy, jej brat odziedziczył po matce dar metamorfomagii. Jego siostra natomiast była wilkołakiem po tacie. Posiadała  parę wilczych uszu i ... Ogon. Lubiłe je, dodawały jej uroku, jednak wiedziała, że będą środkiem kpin w Hogwarcie. No właśnie, a propo Hogwartu. Dziewczynka spojrzała na zegarek. Na zegarze wybiła 6: 30. "Mam jeszcze mnóstwo czasu" pomyślała i zeszła na śniadanie. Po śniadaniu sprawdziła jeszcze swój kufer i gdy upewniłą się, że spakowałą już wszystko,  postanowiła zagłębić się w książce "Quidditch przez wieki"... Ale ona chciała być w drużynie quidditcha. Na szczęście tata obiecał kupić jej miotłę na święta...
Kilka godzin później:
    Było za piętnaście jedenasta kiedy Avada, Sectumsempra i Crucio pojawiły się na King's Cross z zamiarem przejścia przez barierę. Nawet nie wiedziały o swoim istnieniu. Niebawem wszystko miało się zmienić.
 Młoda Snape przechadzała się po pociągu szukając wolnego przedziału.  Koło niej biegały inne dzieci ubrane w czarne szaty. Ah, jak ona nie mogła się doczekać Hogwartu. Znalazła wolny przedział. Usiadła i wyjęła z kufra książkę. Transmutacja. w domu trochę ćwiczyła, ale nie wychodziło jej. Sama zawartość książki była nudna, a praktyka jeszcze gorsza. Do przedziału zapukała dziewczyna. Brązowe oczy i włosy i... USZY?!
-Emm... Hej! Mogę się przysiąść? - zawołała. Snape kiwnęła głową.
-Hm. Cześć, jestem Sectumsempra Snape. - powiedziała czranowłosa.
-Hy! Też zaklęcie! Jestem Cruciadora Lupin, ale mów mi Crucio. - uśmiech rozszerzył się na jej twarzy. Drzwi do przedziału otworzyły się.
-Coś wam podać skarby? - zapytała otyła kobieta.
- Poproszę... Po jednym ze wszystkiego. - powiedziała Sectumsempra i podała pieniądze.
-Łaał. Zbierasz karty z żab?,
-Nie, jeśli chcesz to możesz sobie wziąć. Ale zostaw mi głowę żaby. - roześmiały się wesoło.

Natomiast w innym wagonie i pustym przedziale siedziała młoda wila. Białe warkocze opadały na ramiona, a twarz była zarumieniona od słońca wpadającego przez szybę. Młoda dziewczynka śpiewała cicho:

Laleczka z saskiej porcelany.
Twarz miała bladą jak pergamin.
Nie miała taty ani mamy
i nie tęskniła ani ,ani...
... A w niej zabiło małe serce,
co nie jest taką prostą sprawą.
I śniła, że dla niego tańczy,
a On ukradkiem bije brawo...
...Laleczka z saskiej porcelany,
maleńka, śliczna pozytywka.
Lecz jakże kruche bywa szczęście
w nietrwałym świcie z porcelany.
Złośliwy wiatr zamknął okno
i książę rozbił się na amen...
...Laleczka z saskiej porcelany.
Twarz miała blada jak pergamin.
Na zawsze odszedł ukochany,
a Ona wciąż tęskniła za nim.*

Nie była świadoma, że jej piękny śpiew, rozchodził się z powietrzem po pociągu i omamiał wszystkich.
W przedziale panny Snape i Lupin...
Dziewczyny bawiły się w najlepsze, gdy do przedziału weszła rudowłosa dziewczyna. Rose Weasley.
-Och, przepraszam. - powiedziała zakłopotana i wychodziła. - O ch*j, ale Wieś-Party**. - dodała widząc słodycze i otwarte księgi. Wyszła. Dziewczyny popatrzyły po sobie i ponownie roześmiały się.

*Laleczka z Saskiej porcelany.
** Heh. Sytuacja była z miesiąc temu jak ja(Alemtte) i Alldanym byłyśmy na basenie. Alladyn nie miała kostiumu więc kąpała się w bieliźnie. Byłyśmy pod natryskami i jakieś dziewczyna ta do nas "O kurwa Wieś-party". Alladyn nie wyglądał jakoś źle, ale wiadomo każdy się do czegoś uczepi ;)
Rozdział nie betowany.