piątek, 3 lipca 2015

Rozdział 3 - King's Cross

Rozdział 3
"King's Cross"

Tak, dziś wyruszamy do Hogwartu. Avada obudziła się dziś o wiele wcześniej. Już o 6:00 była na nogach ubrana w szkolne szaty. Biegła po całym dworze i sprawdzała czy wszystko spakowała. Żegnała się również ze śmierciożercami Toma którzy postanowili zostać. Tak, Riddle nadal miał swoich sługusów. W czasie wojny Czarny Pan miał namiętny romans z Złotym Chłopcem. Rozstali się kilka dni przed atakiem rozumiejąc, że ich uczucia są wywołane jedynie ich połączeniem. Voldemort upozorował własną śmierć, by wojna się skończyła. Teraz z Harrym są jedynie dobrymi przyjaciółmi. Wracając do panny Riddle. Gdy wybiła 9:00 ta zeszła pędem na śniadanie.  Przy stole powitała Nagini* i zjadła z prędkością światła. Marvolo przyglądał się z uśmiechem (zasłanianym przez serwetkę, bo jakże by inaczej) młodej dziewczynce. Chrząknął.
-Avado, jak wiesz nie jestem zbytnio lubiany...-zakpił z siebie - Nosząc moje nazwisko było by to podejrzane. Tak więc w Hogwarcie nazywasz się Avada Kedavra.  Twoja historia. Mieszkasz w sierocińcu. Rok temu - 12 sierpnia na wakacjach straciłaś rodziców. W mugolskim hotelu napadło na was dwóch zbirów. Podczas gdy jeden z nich rzucał na ciebie zaklęcie zapomnienia, drugi uśmiercał twoich rodziców. Kiedy ministerstwo wykryło Zaklęcie Niewybaczalne, aurorzy zjawili się natychmiast. Złapali czarodzieji. Kiedy pytali o twoje imię ty w oszołomieniu powtarzałaś jedyne pamiętane słowo" Avada Kedavra. Jakieś pytania? - Avada milczała. Jednak po chwili odezwała się:
-Powiedziałeś po części prawdę. Tylko nie wsponiałeś o dementorach...
-Twój dar musimy ukrywać. - powiedział. W ciszy dokończyli posiłek.
W tym samym czasie w domu rodziny Snape:
    Sectumsempra cała podekscytowana wstała z łóżka i w podskokach podbiegła do szafy. "Co by tu na siebie włożyć" pomyślała i zawołała skrzata domowego Maxa.
- Wiesz, że nie lubię wykorzystywać skrzatów, ale musisz mi pomóc. - rzekła od razu gdy mały zielonkawy stworek z odstającymi spiczastymi uszami i o dużych oczach aportował się z trzaskiem po środku pokoju dziewczynki.
-  Oczywiście panienko. - skrzat skłonił się nisko na co niebieskooka upomniała go - W czym mogę służyć panienko. - dodał tym razem bez ukłonu
- Mógłbyś mi pomóc wybrać ciuchy na dziś. To dla mnie ważny dzień, dziś udaję się pierwszy raz do Hogwartu - ostatnie zdanie powiedziała z szerokim uśmiechem - Chcę, aby kreacja była elegancka, ale niezbyt sztywna i żeby podkreślała moje długie nogi i szczupły brzuch.
- Dla panienki wszystko. Może ta koszula i te spodnie? - wskazał na luźną koszulę w czarno-białą kratę z rękawem do łokcia i długie, bordowe poprzecierane spodnie.
- Idealne! Może nie są zbyt eleganckie, a koszula jest bardzo luźna, ale przecież i tak muszę ubrać swoje szaty, więc co mi szkodzi. Możesz już iść - ostatnie zdanie powiedziała już prosto do skrzata. Kiedy ten zniknął zdjęła swoją czarną jedwabną pidżamę i ubrała doradzone jej ciuchy. Włosy rozpuściła tak, że opadały na jedno ramię. Na stopy założyła czarne baleriny z małą kokardką i zeszła na śniadanie.
    Córka Lupina i Nimfadory jak zwykle na nogach była już od 6 rano. Bez chwili zawachania założyła ciemnoszarą bluzkę "mgiełkę", a na nią swój ulubiony czerwony sweterek. Crucio ogólnie uwielbiała kolor czerwony. Do tego dobrała czarną spódniczkę, cieliste rajstopy i granatowe trampki. Włosy związała w luźnego kucyka. Przyszła pora na... no właśnie... Wilkołaczka posiadała pewną rzecz, która w ogóle nie pasowała do normalnego człowieka... Uszy. Och, tak! Średniej wielkości, pokryte brązową sierścią wilcze uszy. Powstały one w wyniku zmieszania wilkołaka z metamorfomagiem. Teddy, jej brat odziedziczył po matce dar metamorfomagii. Jego siostra natomiast była wilkołakiem po tacie. Posiadała  parę wilczych uszu i ... Ogon. Lubiłe je, dodawały jej uroku, jednak wiedziała, że będą środkiem kpin w Hogwarcie. No właśnie, a propo Hogwartu. Dziewczynka spojrzała na zegarek. Na zegarze wybiła 6: 30. "Mam jeszcze mnóstwo czasu" pomyślała i zeszła na śniadanie. Po śniadaniu sprawdziła jeszcze swój kufer i gdy upewniłą się, że spakowałą już wszystko,  postanowiła zagłębić się w książce "Quidditch przez wieki"... Ale ona chciała być w drużynie quidditcha. Na szczęście tata obiecał kupić jej miotłę na święta...
Kilka godzin później:
    Było za piętnaście jedenasta kiedy Avada, Sectumsempra i Crucio pojawiły się na King's Cross z zamiarem przejścia przez barierę. Nawet nie wiedziały o swoim istnieniu. Niebawem wszystko miało się zmienić.
 Młoda Snape przechadzała się po pociągu szukając wolnego przedziału.  Koło niej biegały inne dzieci ubrane w czarne szaty. Ah, jak ona nie mogła się doczekać Hogwartu. Znalazła wolny przedział. Usiadła i wyjęła z kufra książkę. Transmutacja. w domu trochę ćwiczyła, ale nie wychodziło jej. Sama zawartość książki była nudna, a praktyka jeszcze gorsza. Do przedziału zapukała dziewczyna. Brązowe oczy i włosy i... USZY?!
-Emm... Hej! Mogę się przysiąść? - zawołała. Snape kiwnęła głową.
-Hm. Cześć, jestem Sectumsempra Snape. - powiedziała czranowłosa.
-Hy! Też zaklęcie! Jestem Cruciadora Lupin, ale mów mi Crucio. - uśmiech rozszerzył się na jej twarzy. Drzwi do przedziału otworzyły się.
-Coś wam podać skarby? - zapytała otyła kobieta.
- Poproszę... Po jednym ze wszystkiego. - powiedziała Sectumsempra i podała pieniądze.
-Łaał. Zbierasz karty z żab?,
-Nie, jeśli chcesz to możesz sobie wziąć. Ale zostaw mi głowę żaby. - roześmiały się wesoło.

Natomiast w innym wagonie i pustym przedziale siedziała młoda wila. Białe warkocze opadały na ramiona, a twarz była zarumieniona od słońca wpadającego przez szybę. Młoda dziewczynka śpiewała cicho:

Laleczka z saskiej porcelany.
Twarz miała bladą jak pergamin.
Nie miała taty ani mamy
i nie tęskniła ani ,ani...
... A w niej zabiło małe serce,
co nie jest taką prostą sprawą.
I śniła, że dla niego tańczy,
a On ukradkiem bije brawo...
...Laleczka z saskiej porcelany,
maleńka, śliczna pozytywka.
Lecz jakże kruche bywa szczęście
w nietrwałym świcie z porcelany.
Złośliwy wiatr zamknął okno
i książę rozbił się na amen...
...Laleczka z saskiej porcelany.
Twarz miała blada jak pergamin.
Na zawsze odszedł ukochany,
a Ona wciąż tęskniła za nim.*

Nie była świadoma, że jej piękny śpiew, rozchodził się z powietrzem po pociągu i omamiał wszystkich.
W przedziale panny Snape i Lupin...
Dziewczyny bawiły się w najlepsze, gdy do przedziału weszła rudowłosa dziewczyna. Rose Weasley.
-Och, przepraszam. - powiedziała zakłopotana i wychodziła. - O ch*j, ale Wieś-Party**. - dodała widząc słodycze i otwarte księgi. Wyszła. Dziewczyny popatrzyły po sobie i ponownie roześmiały się.

*Laleczka z Saskiej porcelany.
** Heh. Sytuacja była z miesiąc temu jak ja(Alemtte) i Alldanym byłyśmy na basenie. Alladyn nie miała kostiumu więc kąpała się w bieliźnie. Byłyśmy pod natryskami i jakieś dziewczyna ta do nas "O kurwa Wieś-party". Alladyn nie wyglądał jakoś źle, ale wiadomo każdy się do czegoś uczepi ;)
Rozdział nie betowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz