Rozdział 2
"Przygotowania do wyjazdu"
"Przygotowania do wyjazdu"
Nastał kolejny dzień nad Wielką Brytanią. Jak zwykle niebo otoczone zostało warstwami szarych chmur, po których nie można było spodziewać się niczego poza deszczem. Jutro miał nastać wielki dzień zarówno dla Avady, Crucio jak i Sectumsempry. To właśnie jutro wsiądą do Ekspresu Londyn-Hogwart aby rozpocząć rozpocząć przygodę życia. To właśnie jutro wkroczą na pierwszy stopień do dorosłości. Poznają zakamarki Hogwartu, jego błoni, zostaną przydzielone do odpowiednich domów i takie tam. Niestety wiąże się to także z długimi przygotowaniami i nieprzespanymi nocami z powodu ekscytacji zbliżającej się daty 1 września. Najspokojniej przeżywała to Avada:
Dziewczynka o długich, białych włosach i mieniących się wszystkimi kolorami tęczy oczach właśnie wstała z łóżka. Odsłoniła zasłony i przyjrzała się otaczającemu ją światu. Tu, w sercu Londynu było co podziwiać. Dokoła wszędzie chodzili jacyś ludzie. Było mnóstwo sklepów, co prawda drogich, ale rodzinę Riddle było stać na wszystko. To miasto dosłownie tętniało życiem! Właśnie za to Avada kochała je najbardziej. Po chwili jednak panna Riddle uświadomiła sobie, że jest już godzina 11, a ma jeszcze tyle rzeczy to załatwienia przed wyjazdem do Hogwartu. Niestety trzeba było oderwać się od słodkich marzeń i wziąć do roboty. Dziewczynka podeszła do drewnianej komody, która stała tuż obok jej łóżka i wyjęła z niej ubrania. Założyła je, a swoje włosy związała w grubego warkocza po czym zeszła na śniadanie.
Crucio natomiast wstałą bardzo wcześnie, bo już o 6. 30. Prawie zawsze wstawała o tej porze.
Ostatniej nocy nie spała spokojnie. Zbliża się bowiem pełnia. Wilkołaczka przeżywa ją ponoć nawet lepiej niż jej ojciec Remus, ale i tak mocno się stresuje. Na dodatek to jej ostatni dzień przed wyjazdem do Hogwartu. Brązowowłosa zdrzemnęła się jeszcze pół godzinki po czym w różowej pidżamie zeszła na śniadanie. Następnie wróciła na górę, zabrała swoje rzeczy i udała się w stronę łazienki. Zanim się obejrzała było już grubo po jedenastej.
W tym samym czasie pewna drobna miłośniczka eliksirów ledwie otworzyła oczy. O tak. Sectumsempra nie była rannym ptaszkiem, ale i tak wolała poranki od zmierzchów. Od nich bowiem zaczynał się nowy dzień. We wsi, którą zamieszkiwała z Severusem od rana świeciło słońce. Dziewczynka odwróciła obolałą główkę i zobaczyła na zegarze ściennym godzinę 11. "Chyba powinnam już wstać i się troszeczkę ogarnąć" pomyślała. Jak powiedziała tak zrobiła i zaraz zniknęła za drzwiami łazienki z górą rzeczy w jej kościstych ramionach. To oznaczało tylko jedno. Przez najbliższą godzinę nie należy nawet marzyć o wolnej łazience. Po niepełnej godzinie czarnowłosa wyszła z łazienki i zeszła na śniadanie, gdzie czekał na nią ojciec.
- Max* przygotował śniadanie. Zjedz je szybko i ubieraj się, bo lecimy na Pokątną. - rzekł od razu Snape
- Jasne. A po co udajemy się na Pokątną? - zapytała Sectumsempra
- Potrzebujesz jeszcze kilka drobiazgów do Hogwartu. Mi także przyda się kilka tamtejszych gadżetów.
- Skoro tak, to jem i już nas tu nie ma - odpowiedziała z uśmiechem, który szybko został odwzajemniony przez byłego profesora eliksirów.
Dochodziła 13, kiedy Severus złapał swoją latorośl za ramię i teleportowali się z trzaskiem nieopodal banku Gringotta.
- Zacznijmy od naszych galeonów. Za coś przecież musimy to kupić, prawda? - zapytał z entuzjazmem ojciec niebieskookiej, po czym ruszyli ku wysokim, rzeźbionym drzwiom banku.
Następnie przyszła kolej na odwiedzenie Magicznej Menażerii. Stara sowa rodziny Snape już od dawna była osłabiona, a kilka dni temu wyzionęła ducha, więc należało kupić nową.
- Ale przecież ja mam sowę. - zawołała tuż przy wejściu do sklepu Sectumsempra
- Ty masz, ale ja nie. - odpowiedział natychmiast jej ojciec i ruszył szybkim krokiem w stronę klatki z dużą sową śnieżną - Poproszę tę sowę. Będzie idealna. Ile płacę?
- 10 galeonów. - powiedziała z uśmiechem młoda sprzedawczyni i przyjęła pieniądze. - Dziękuję, miłego dnia.
- Wzajemnie, dowidzenia. - dodał Severus wychodząc.
I tak minęły im następne trzy godziny. Kupili jeszcze kilka ozdób do ich domu, pióra i atrament dla Sectumsempry, udali się do kawiarenki gdzie niebieskooka po raz pierwszy napiła się piwa kremowego i udali się do domu.
W tym samym czasie Crucio pakowała do swojego kufra wszystkie niezbędne w Hogwarcie przedmioty. Niestety jej kufer okazał się być niezbyt pojemny, więc były profesor OPCM rzucił na niego odpowiednie zaklęcie.
Podobnie było u Avady i Sectumsempry. Białowłosa już od samego rana pakowała się w swój kufer, na który również rzucono zaklęcie. Córka mistrza eliksirów nie miała jednak aż tak dobrze, bowiem pół dnia spędziła na zakupach z ojcem. Wieczorem, wyczerpane całym dniem ostatecznych przygotowań i dopinania wszystkiego na ostatni guzik, dosłownie rzuciły się na łóżka.
- No i jak, cieszysz się na swój pierwszy rok w Hogwarcie? - zapytał Remus swoją latorośl
- Cieszę, ale martwię się o pełnię... co będzie jak sobie nie poradzę? - odpowiedziała z niepewnością w głosie brązowowłosa
- Poradzisz, jesteś silna, a poza tym załatwiłem sobie z dyrektorem, że będziesz miała pokój tylko dla siebie, bez współlokatorów. - rzekł natychmiast z uśmiechem wilkołak
W tym samym czasie w posiadłości Riddle'ów:
- Avado. Jutro na za piętnaście jedenasta masz być na peronie 9 i 3/4. - powiedział poważnym głosem blady mężczyzna do niskiej dziewczynki.
- Oczywiście Tom - odpowiedziała zmęczona Kedavra i po chwili pogrążyła się we śnie.
W tej samej chwili w domu rodziny Snape:
- Księżniczko, jutro wstajesz wcześnie i udajemy się na peron 9 i 3/4 - zawołał z entuzjazmem Severus
- Jasne tato, ciekawe czy mi się tam spodoba, czy poznam kogoś fajnego, do jakiego domu trafię... - zamyśliła się czarnowłosa
- Och, spodoba ci się i jestem pewien, że kogoś takiego poznasz... A jeśli chodzi o dom to pewnie Slytherin, ja w nim byłem - odpowiedział po czym ucałował córkę w czoło i wyszedł
"Mam taką nadzieję" pomyślała dziewczynka i zapadła w sen.
Wszystkie trzy zasnęły spokojnie, nawet nie myśląc o tym, że właśnie jutro rozpocznie się ich wielka przyjaźń... że kiedyś dokonają wielkich czynów... że podbiją serca hogwardzkich chłopców i wywołają zazdrość u hogwardzkich dziewcząt...że będą uczestniczyć w III bitwie o ten zaczarowany zamek. To właśnie jutro rozpocznie się ich przygoda... Wielka przygoda w murach najlepszej szkole magii i czarodziejstwa - w Hogwarcie.
*Max - w opowiadaniu jest to skrzat domowy rodziny Snape.
Z okazji rozpoczęcia wakacji nowy rozdział <3
Rozdział nie betowany
Ostatniej nocy nie spała spokojnie. Zbliża się bowiem pełnia. Wilkołaczka przeżywa ją ponoć nawet lepiej niż jej ojciec Remus, ale i tak mocno się stresuje. Na dodatek to jej ostatni dzień przed wyjazdem do Hogwartu. Brązowowłosa zdrzemnęła się jeszcze pół godzinki po czym w różowej pidżamie zeszła na śniadanie. Następnie wróciła na górę, zabrała swoje rzeczy i udała się w stronę łazienki. Zanim się obejrzała było już grubo po jedenastej.
W tym samym czasie pewna drobna miłośniczka eliksirów ledwie otworzyła oczy. O tak. Sectumsempra nie była rannym ptaszkiem, ale i tak wolała poranki od zmierzchów. Od nich bowiem zaczynał się nowy dzień. We wsi, którą zamieszkiwała z Severusem od rana świeciło słońce. Dziewczynka odwróciła obolałą główkę i zobaczyła na zegarze ściennym godzinę 11. "Chyba powinnam już wstać i się troszeczkę ogarnąć" pomyślała. Jak powiedziała tak zrobiła i zaraz zniknęła za drzwiami łazienki z górą rzeczy w jej kościstych ramionach. To oznaczało tylko jedno. Przez najbliższą godzinę nie należy nawet marzyć o wolnej łazience. Po niepełnej godzinie czarnowłosa wyszła z łazienki i zeszła na śniadanie, gdzie czekał na nią ojciec.
- Max* przygotował śniadanie. Zjedz je szybko i ubieraj się, bo lecimy na Pokątną. - rzekł od razu Snape
- Jasne. A po co udajemy się na Pokątną? - zapytała Sectumsempra
- Potrzebujesz jeszcze kilka drobiazgów do Hogwartu. Mi także przyda się kilka tamtejszych gadżetów.
- Skoro tak, to jem i już nas tu nie ma - odpowiedziała z uśmiechem, który szybko został odwzajemniony przez byłego profesora eliksirów.
Dochodziła 13, kiedy Severus złapał swoją latorośl za ramię i teleportowali się z trzaskiem nieopodal banku Gringotta.
- Zacznijmy od naszych galeonów. Za coś przecież musimy to kupić, prawda? - zapytał z entuzjazmem ojciec niebieskookiej, po czym ruszyli ku wysokim, rzeźbionym drzwiom banku.
Następnie przyszła kolej na odwiedzenie Magicznej Menażerii. Stara sowa rodziny Snape już od dawna była osłabiona, a kilka dni temu wyzionęła ducha, więc należało kupić nową.
- Ale przecież ja mam sowę. - zawołała tuż przy wejściu do sklepu Sectumsempra
- Ty masz, ale ja nie. - odpowiedział natychmiast jej ojciec i ruszył szybkim krokiem w stronę klatki z dużą sową śnieżną - Poproszę tę sowę. Będzie idealna. Ile płacę?
- 10 galeonów. - powiedziała z uśmiechem młoda sprzedawczyni i przyjęła pieniądze. - Dziękuję, miłego dnia.
- Wzajemnie, dowidzenia. - dodał Severus wychodząc.
I tak minęły im następne trzy godziny. Kupili jeszcze kilka ozdób do ich domu, pióra i atrament dla Sectumsempry, udali się do kawiarenki gdzie niebieskooka po raz pierwszy napiła się piwa kremowego i udali się do domu.
W tym samym czasie Crucio pakowała do swojego kufra wszystkie niezbędne w Hogwarcie przedmioty. Niestety jej kufer okazał się być niezbyt pojemny, więc były profesor OPCM rzucił na niego odpowiednie zaklęcie.
Podobnie było u Avady i Sectumsempry. Białowłosa już od samego rana pakowała się w swój kufer, na który również rzucono zaklęcie. Córka mistrza eliksirów nie miała jednak aż tak dobrze, bowiem pół dnia spędziła na zakupach z ojcem. Wieczorem, wyczerpane całym dniem ostatecznych przygotowań i dopinania wszystkiego na ostatni guzik, dosłownie rzuciły się na łóżka.
- No i jak, cieszysz się na swój pierwszy rok w Hogwarcie? - zapytał Remus swoją latorośl
- Cieszę, ale martwię się o pełnię... co będzie jak sobie nie poradzę? - odpowiedziała z niepewnością w głosie brązowowłosa
- Poradzisz, jesteś silna, a poza tym załatwiłem sobie z dyrektorem, że będziesz miała pokój tylko dla siebie, bez współlokatorów. - rzekł natychmiast z uśmiechem wilkołak
W tym samym czasie w posiadłości Riddle'ów:
- Avado. Jutro na za piętnaście jedenasta masz być na peronie 9 i 3/4. - powiedział poważnym głosem blady mężczyzna do niskiej dziewczynki.
- Oczywiście Tom - odpowiedziała zmęczona Kedavra i po chwili pogrążyła się we śnie.
W tej samej chwili w domu rodziny Snape:
- Księżniczko, jutro wstajesz wcześnie i udajemy się na peron 9 i 3/4 - zawołał z entuzjazmem Severus
- Jasne tato, ciekawe czy mi się tam spodoba, czy poznam kogoś fajnego, do jakiego domu trafię... - zamyśliła się czarnowłosa
- Och, spodoba ci się i jestem pewien, że kogoś takiego poznasz... A jeśli chodzi o dom to pewnie Slytherin, ja w nim byłem - odpowiedział po czym ucałował córkę w czoło i wyszedł
"Mam taką nadzieję" pomyślała dziewczynka i zapadła w sen.
Wszystkie trzy zasnęły spokojnie, nawet nie myśląc o tym, że właśnie jutro rozpocznie się ich wielka przyjaźń... że kiedyś dokonają wielkich czynów... że podbiją serca hogwardzkich chłopców i wywołają zazdrość u hogwardzkich dziewcząt...że będą uczestniczyć w III bitwie o ten zaczarowany zamek. To właśnie jutro rozpocznie się ich przygoda... Wielka przygoda w murach najlepszej szkole magii i czarodziejstwa - w Hogwarcie.
*Max - w opowiadaniu jest to skrzat domowy rodziny Snape.
Z okazji rozpoczęcia wakacji nowy rozdział <3
Rozdział nie betowany
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz